środa, 15 lipca 2015

Zawody frisbee okiem zawodnika.

 Dog games summer.


Wszystko zaczęło się od przypadku,jak większość spontanicznych wyjazdów u mnie.
Zobaczyłam wydarzenie na facebooku i pomyślałam czemu miałabym nie spróbować.
Jak zgłoszenie poszło i pojawiłam się z Hero na listach startowych już zaczęłam się stresować i zastanawiać czy nie rezygnować. W końcu nic nie traciłam,nie?
Najbardziej obawiałam się tego jak mój pies zareaguje na tylu ludzi,czy nie ucieknie z pola i czy ogólnie nie będzie mega siary (Tak,ja bardzo nie wierze w swojego psa i w siebie) a dodatkowo czasem aż za bardzo zdarzy mi się przejąć czyjąś opinią,nawet jeśli jest ona bezpodstawna. Zaczęliśmy sobie trenować przed zawodami ,trochę przećwiczyliśmy na seminarium z Paulą Gumińską,która stworzyła nam mini barierkę z ludzi ,bo Hero czasem przepuszczał dyski kiedy blisko kogoś upadały ,dlatego miałam stres czy nie przepuści dysku przy sędzi ,który stał na polu mówiąc ile punktów zdobył pies.
Prawie codziennie wychodziliśmy na 2 minuty dosłownie porzucać sobie do celu pięć razy i kończyliśmy sesje. W przeddzień zawodów ciągle miałam obawy,kiedy dojechaliśmy już do Warszawy i zameldowaliśmy się w hotelu i leżeliśmy w łóżkach nie mogłam spać,bo się denerwowałam,Hero za to zachowywał się jak gdyby nigdy nic,nowe miejsce? SUPER,pada deszcz?JESZCZE LEPIEJ,"mamcia chodź na dwór"! Pojechałam do Warszawy z Anią od Barkasa,gdyby nie ona pewnie mnie by tam nie było,ja sama staram się nigdzie nie jeździć zawsze mam jakąś czarną wizje co do moich wyjazdów i tego ,że gdzieś się zgubię :D

W dzień zawodów dojechaliśmy na miejsce,rozłożyliśmy nasz mini namiot i poszliśmy się zarejestrować. Miałam wrażenie ,że coraz mniej się stresuje,na rozgrzeweczkę puściłam Hero jako testera w Speedwayu ,trochę się na koniec zestresował przez mikrofon dlatego pod koniec trochę zwolnił,ale i tak byłam bardzo dumna z pieseczka,doskonale wiedziałam że stać go na wiele więcej.


Jeśli chodzi o sam czas przed startem to ręce mi się trzęsły haha, nadszedł moment odpięcia smyczy a potem.. A potem zapomina się,że to zawody i że się stresujesz,masz psa i rzuty to na tym musisz się skupić,na niczym innym. Pierwszy rzut i chwila prawdy,dysk nam zwiało ,ale pies pracuje! Niesie dzielnie dysk ,szybki aport generalnie rewelacja.Drugi rzut i.. 10 pkt! Pomyślałam sobie wtedy,że dobre i tyle :D a potem kolejne rzuty łącznie 60 w pierwszej rundzie! Szok i niedowierzanie haha! Mój mały wrażliwy piesek dał sobie radę ,wiedziałam wtedy że już nic nie jest ważne ,że w następnej rundzie też nam dobrze pójdzie i nie myliłam się! Trafiliśmy do drugiej dywizji z wynikiem 140 pkt.Gorąco doskwierało strasznie,było ok 35 stopni,a Hero bardzo źle znosi gorąco.W następny dzień odpadliśmy ;) ale z 60 pkt ,niestety zabrakło nam ponad połowy ,żeby znaleźć się na podium,ale wróciliśmy do domu z nowym doświadczeniem,którym mogę się teraz z wami podzielić. Czuje ,że bardzo wkręciłam się w zawody i jeszcze nie raz zawitamy gdzieś na frisbee ,chociażby dog games Sopot,gdzie zapisałam Hero na toss&fetch i DCDC w Warszawie gdzie Hero będzie latał znów w dog darbee. Niżej mała fotorelacja!
Zdjęcia by - ANIA NOWEK  & EWA KACZMAREK 








3 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia :)
    Masz naprawdę mądrego i 'odpowiedzialnego' psa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam słabość do psów czekoladek, ślicznie prezentuje sie latający Hero ;)
    Wielkie gratulacje dla Was! To chyba musiał byc niezły stres, nie tylko dla psa ale i dla ciebie, tym bardziej gratuluje, ze tak super wam poszło. widze, ze w różowych dyskach jest moc!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ci przystojniak wyrósł :D
    No i gratuluję wyniku! Pierwsze koty za płoty, teraz będzie z górki ;)
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń