niedziela, 1 listopada 2015

Flow, nowy pies i kilka słów więcej.

No tak ,więc trzeba byłoby napisać kilka słów o nowym domowniku,psie który nie był w ogóle planowany, rozglądałam się za jakimiś miotami no i trafiłam na Flow.
Co mogę powiedzieć, wbrew wszelkim pomówieniom moja suka jak najbardziej jest z rodowodem,nie jest z żadnego pseudo czy jakiegoś stowarzyszenia. Rejestrację ma podwójną ISDS/FCI ,jest półsiostrą Hero z tego samego ojca, to sprawiło chyba ,że chciałam mieć w domu akurat suczkę z tego miotu. 


Flo ma teraz niecałe trzy miesiące, trochę się bałam biorąc psa ,który w połowie okres socjalizacji ma za sobą, czy słusznie? To się okaże. Na razie średnio mogę cokolwiek powiedzieć o tym jaka jest, nie zna zbytnio zabawek nie potrafi się szarpać, nie okazuje zainteresowania sam na sam ze mną. Woli się przytulać i jeść.. Tak.. Jedzenie jest dla niej najważniejsze na świecie. Zabawki są fajne tylko wtedy jeśli starszy brat się bawi ,wtedy podbiega łapie frędzelki,ale szybko się nudzi. Myślę że będziemy dłużej bawić się w wypracowywanie tego i naukę zabawy. Dam jej czas, jest to dla niej nowa sytuacja ale z każdym dniem coraz bardziej chce się przeciągać i ganiać za jakąś piłką. Jest to dla mnie nowe,ponieważ Hero od małego strasznie kochał zabawki i do tej pory mu to zostało, nie ukrywam że chciałabym mieć psa ,którego w jakimś stopniu zabawką będę mogła nagrodzić. Na razie szukam rozwiązań i podobnych przypadków, pójdziemy na zajęcia z posłuszeństwa i może uda mi się sukę rozbawić.
Szukam rad, czy jest tu ktoś kto ze swoim szczeniakiem też miał problem z zainteresowaniem zabawką? Może zechciał by się podzielić pomysłem czy posłużyć radą co może ją do tego zachęcić? Jestem trochę zdezorientowana szczeniakiem,bez chęci zabawy, Wszystko co zapisałam w szczeniaczkowym notesie musi zaczekać aż młoda będzie chciała się bawić.

niedziela, 26 lipca 2015

Mogę pogłaskać?

Czy mogę pogłaskać?  przez nas,psiarzy.

Z reguły po negatywnej odpowiedzi człowiek uważa,że pies gryzie,lub że właściciel to zwykły burak. Nieraz słyszałam od ludzi po odmowie teksty typu "Pieskowi się nie da przywitać.." lub "Wredna baba" przestałam już na to zwracać uwagę,dla mnie najważniejszy jest komfort mojego psa,a nie widzimisię obcego człowieka.Dlaczego nie powinno się (cmokać,klaskać,ciumkać,rzucać żarciem,zaczepiać,wołać i głaskać) jakiegokolwiek psa? Postaram się napisać to napisać z mojego doświadczenia,kiedy to ludzie najczęściej i najchętniej zaczynają psu na siłe "umilać życie".                                    

 Pies w trybie pracy
Bardzo często zdarza mi się,że podczas ogólnych ćwiczeń,najczęściej posłuszeństwa ludzie podchodzą,patrzą a wręcz wgapiają się w to co robi pies,nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to,że kiedy zaczynam nagradzać psa wywołuje to fale radości i uczuć do niego ,zaczyna się cmokanie i najpopularniejsze teksty "Ile ma ten piesek?długo już ćwiczy?" , "Jaka rasa? można pogłaskać?" To jeszcze mogę przeżyć,kładę psa w bezpiecznej odległości i podchodzę do człowieka i grzecznie odpowiadam na pytanie,potem wracam nagradzam psa ,bo przecież wykonał komendę,i kontynuuję trening. Za chwilę widzę panią z cudownym samoyedem, który własnie nas zobaczył, oczywiście pani z wózkiem ,pies bez smyczy.Przeczuwając co się za chwilę wydarzy zgarniam moją czekoladę i sadzam między nogami,czekam aż pani weźmie psa,chyba dałam wystarczający sygnał ,że mój pies nie może/nie chce/jest chory/nie ma ochoty (niepotrzebne skreślić) po chwili wołam panią,czy mogłaby zabrać psa,no to zaczyna się zabawa. Pani stoi 50 metrów od psa na dróżce i woła (PIPI,PIPIŚ,DO NOGI,PIPIŚ,PIPIII!) w końcu po kilku minutach pani stwierdziła,że jednak trzeba po psa iść,więc łaskawie przyszła i wzięła psa. Zastanawiam się kto tu naraził psa na niebezpieczeństwo. Psy są różne, mój na szczęście nie broni zabawek,nie pokazuje zębów jeśli ktoś przeszkodzi mu w pracy,ale są takie psy i nie mówmy,że nie. Załóżmy ,że jest taka sytuacja ,że Maksio,pimpuś czy inny piesek podbiegł do naszego psa zajętego treningiem i chciał zabrać mu zabawkę,ewentualnie poskakać na niego "w zabawie" lub po prostu mu wpierdzielić, w momencie kiedy nasz pies odgryzie się za zabranie zabawki,to MOIM zdaniem,jest to wina właściciela ,który okazał się bardzo nieodpowiedzialny. Bo takie puszczanie psa samopas ,bo widzi się pieski z daleka jest skrajnie głupie i może doprowadzić do fatalnych sytuacji. 


                                          Spacer w mieście, jazda komunikacją

Dla mnie czasem spacery w mieście są bardzo męczące. Załóżmy taką sytuacje : 
Pies strachliwy , dopiero co wysiadł z pociągu,nie zdążył się załatwić,rozluźnić i zostaje wrzucony w tłum ludzi z czego większość zaczyna go zaczepiać i wyciągać ręce.
Pamiętajmy,że pies może nie wytrzymać w końcu daje tyle sygnałów ,które niekiedy widzi tylko właściciel ,pies może się bronić jedynie zębami,nie podejdzie do kogoś i nie powie "ej stary,zabieraj te łapy bo mam zły dzień" ,pies może być chory i jechać do weterynarza co się z tym łączy?Może się czuć fatalnie,czy my jeśli boli nas głowa,brzuch chcemy aby ktoś nas dotykał,mówił do nas i zaczepiał? Ja np w takiej sytuacji chcę tylko świętego spokoju. Moja sytuacja sprzed kilku dni,kiedy nocnym wracałam sobie do domu z Warszawy. Dosiada się do mnie pan,na oko jakieś 25 lat dla umilenia (rozmawiałam przez telefon akurat). Hero siedzi między moimi nogami i nagle słysze "cmok,cmok" Odwracam się ,no i standardowo :
- Może pan nie glaskac psa?
- Czemu?
- Bo nie.
- Czemu.
- Bo może ugryźć.
po chwili pan bezczelnie dosiada się na przeciwko mnie w autobusie.
Zgarniam psa bardziej do siebie i kontynuuje rozmowe przez tel.
Co robi pan? Kładzie łape na głowe Hirołka,więc od nowa dialog.
- Niech pan nie głaszcze tego psa.
( facet udaje ze mnie nie słyszy,wiec wyciągam nogi odgradzając go od psa)
Na co facet kładzie mi rękę na kolanie z tekstem czy się poznamy i gdzie jadę..
Następnie wysiadł na przystanku. Ja nie życzę sobie,żeby ktoś dotykał mnie i mojego psa,nie wiem jakbym się zachowała gdyby gość nie wysiadł,pewnie przesiadłabym się na inne miejsce,lub walnęła mu w twarz.
Dlatego coraz mniej zaczynam się patyczkować z ludźmi,moje NIE ma oznaczać NIE a nie "spróbuj za chwile".
A jakie wy mieliście sytuacje ze swoimi psami?
Co najczęściej odpowiadacie w takich sytuacjach?







środa, 15 lipca 2015

Zawody frisbee okiem zawodnika.

 Dog games summer.


Wszystko zaczęło się od przypadku,jak większość spontanicznych wyjazdów u mnie.
Zobaczyłam wydarzenie na facebooku i pomyślałam czemu miałabym nie spróbować.
Jak zgłoszenie poszło i pojawiłam się z Hero na listach startowych już zaczęłam się stresować i zastanawiać czy nie rezygnować. W końcu nic nie traciłam,nie?
Najbardziej obawiałam się tego jak mój pies zareaguje na tylu ludzi,czy nie ucieknie z pola i czy ogólnie nie będzie mega siary (Tak,ja bardzo nie wierze w swojego psa i w siebie) a dodatkowo czasem aż za bardzo zdarzy mi się przejąć czyjąś opinią,nawet jeśli jest ona bezpodstawna. Zaczęliśmy sobie trenować przed zawodami ,trochę przećwiczyliśmy na seminarium z Paulą Gumińską,która stworzyła nam mini barierkę z ludzi ,bo Hero czasem przepuszczał dyski kiedy blisko kogoś upadały ,dlatego miałam stres czy nie przepuści dysku przy sędzi ,który stał na polu mówiąc ile punktów zdobył pies.
Prawie codziennie wychodziliśmy na 2 minuty dosłownie porzucać sobie do celu pięć razy i kończyliśmy sesje. W przeddzień zawodów ciągle miałam obawy,kiedy dojechaliśmy już do Warszawy i zameldowaliśmy się w hotelu i leżeliśmy w łóżkach nie mogłam spać,bo się denerwowałam,Hero za to zachowywał się jak gdyby nigdy nic,nowe miejsce? SUPER,pada deszcz?JESZCZE LEPIEJ,"mamcia chodź na dwór"! Pojechałam do Warszawy z Anią od Barkasa,gdyby nie ona pewnie mnie by tam nie było,ja sama staram się nigdzie nie jeździć zawsze mam jakąś czarną wizje co do moich wyjazdów i tego ,że gdzieś się zgubię :D

W dzień zawodów dojechaliśmy na miejsce,rozłożyliśmy nasz mini namiot i poszliśmy się zarejestrować. Miałam wrażenie ,że coraz mniej się stresuje,na rozgrzeweczkę puściłam Hero jako testera w Speedwayu ,trochę się na koniec zestresował przez mikrofon dlatego pod koniec trochę zwolnił,ale i tak byłam bardzo dumna z pieseczka,doskonale wiedziałam że stać go na wiele więcej.


Jeśli chodzi o sam czas przed startem to ręce mi się trzęsły haha, nadszedł moment odpięcia smyczy a potem.. A potem zapomina się,że to zawody i że się stresujesz,masz psa i rzuty to na tym musisz się skupić,na niczym innym. Pierwszy rzut i chwila prawdy,dysk nam zwiało ,ale pies pracuje! Niesie dzielnie dysk ,szybki aport generalnie rewelacja.Drugi rzut i.. 10 pkt! Pomyślałam sobie wtedy,że dobre i tyle :D a potem kolejne rzuty łącznie 60 w pierwszej rundzie! Szok i niedowierzanie haha! Mój mały wrażliwy piesek dał sobie radę ,wiedziałam wtedy że już nic nie jest ważne ,że w następnej rundzie też nam dobrze pójdzie i nie myliłam się! Trafiliśmy do drugiej dywizji z wynikiem 140 pkt.Gorąco doskwierało strasznie,było ok 35 stopni,a Hero bardzo źle znosi gorąco.W następny dzień odpadliśmy ;) ale z 60 pkt ,niestety zabrakło nam ponad połowy ,żeby znaleźć się na podium,ale wróciliśmy do domu z nowym doświadczeniem,którym mogę się teraz z wami podzielić. Czuje ,że bardzo wkręciłam się w zawody i jeszcze nie raz zawitamy gdzieś na frisbee ,chociażby dog games Sopot,gdzie zapisałam Hero na toss&fetch i DCDC w Warszawie gdzie Hero będzie latał znów w dog darbee. Niżej mała fotorelacja!
Zdjęcia by - ANIA NOWEK  & EWA KACZMAREK 








czwartek, 9 lipca 2015

Cały border w kilku zdaniach.

Postanowiłam napisać kilka słów o Hero.
Niektórym może się wydawać,że taki pies który ma fanpage, startuje w zawodach i ma mnóstwo kolorowych zdjęć jest idealny. Otóż nie jest,przynajmniej w moim przypadku,co nie znaczy ,że jest gorszy. Hero kiedy był mały nie miał aportu wcale ot tak biegł za zabawką,ale nawet nie chciał nosić jej w pysku,kładł się i nic nie było go w stanie zachęcić do przybiegnięcia,szarpał się i ganiał ale nic więcej. Minęło sporo czasu zanim nastała jakakolwiek poprawa, była bezsilność, stres, obwinianie siebie i psa aż w końcu stało się. Pierwszy przyniesiony szarpak, drugi, trzeci no i wielka fala radości. Hero stał się maszynką aportującą zabawki jak głupi, do tej pory nie wiem czy to te ćwiczenia ,które robiliśmy czy nagły przebłysk geniuszu naprawiły nam aport. Ale hola, przynoszenie mieliśmy opanowane,pozostało nam przyspieszenie aportu i likwidowanie łuku ,który robił przy przynoszeniu zabawki. Na szczęście to mamy już za sobą i nie musimy się tym martwić.
 
















Hero jest psem bardzo delikatnym. Możecie wierzyć lub nie, ale nigdy nie zdarzyło mi się krzyknąć na niego,po prostu nie potrafię i nigdy nie dawał mi ku temu powodów. Jest psem który szybko się demotywuje kiedy coś mu nie wyjdzie. Niezłapany dysk i brak pochwały i pies zamienia się w szmatę do podłogi. Staram się go nagradzać nawet za te niezłapane dyski,kiedy widzę,że bardzo się stara mimo wszystko jestem z niego bardzo dumna. Do tego dochodzi mi strach przed obcymi ,który ujawnił mi się dość późno bo w ok 10-11 miesiącu jego życia,zwaliłam to trochę na dorastanie ale systematycznie z tym pracowałam. Hirołek nie lubi obcych ludzi,nie są  mu potrzebni do niczego. Jak był młodszy mieliśmy problem z treningami ,kiedy ktoś na niego patrzył,a zdarzało się to często,zwłaszcza przy frisbee,strasznie się stresował,wchodził w nogi i ewidentnie nie chciał kontaktu chociażby wzrokowego z kimkolwiek. Dlatego zawsze odchodziłam wtedy kilka metrów dalej i kontynuowałam trening jak gdyby nigdy nic się nie stało. Z tego też udaje nam się wyjść na prostą,Hero przestał się bać miejsc zatłoczonych,a nawet mam wrażenie że daje mu to większego kopa,chociażby na naszych ostatnich zawodach frisbee czy pokazie agility dał z siebie bardzo dużo,ale i tak wiem że potrafi dużo więcej,ale wybaczam mu to i wiele innych ,bo dla mnie i tak na zawsze będzie mistrzem świata.




Dużo powiedziałam o jego problemach.
Może czas na trochę pozytywnych elementów naszej pracy.
Hero jest bardzo uważny w agility i  sprawdza się w tym wspaniale,genialnie odczytuje moje gesty nawet jeśli są bardzo koślawe i upośledzone.
Ma piękne wysyłanie, idealnie wyszukuje następne przeszkody i co najważniejsze NIE DRZE JAPY kiedy biegnie. Chyba bym nie wytrzymała z psem ,który próbuje przekrzyczeć moje zdanie :D i wymyśla swoją własną koncepcje na dany temat. Praca z Hero jest przyjemna i chociażby sztuczkową sesją z nim mogę się odstresować po ciężkim dniu. Wspaniale sprawdza się w roli modela kocham ten pyszczek na zdjęciach ,kocham jego ciapki ,bursztynowe oczy i wielki czekoladowy nosek. I mimo wszystkich problemów jakie mieliśmy i jakie mieć będziemy ,bo to to na pewno kocham go bardzo mocno.
I nie żałuję,że wzięłam psa ,który miał być suczką.
NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ!
:)